
No i rozpoczął się sezon 2015/2016 w lubelskim bieganiu. Za mną już trzynasty bieg tego cyklu i pierwsza dycha w tym sezonie. Od trzech lat powtarza się mój kalendarz. Pierwsza Dycha do Maratonu odbywa się na tydzień przed Maratonem Warszawskim i dlatego nie nastawiałem się na jakiś rewelacyjny wynik, bo nie chciałem biec na maxa.
Dzisiejszy bieg zapisze się w historii cyklu, bo po raz kolejny pobiliśmy rekord frekwencji. Na mecie zostało sklasyfikowanych 1164 biegaczy! A ta pierwsza dycha zamknęła pewien krąg. Otóż pierwsza dycha w ogóle, ta w 2012 roku była pierwszym moim startem i biegiem w którym brał udział mój kuzyn, dzięki, któremu zacząłem biegać, a dzisiaj ponownie stanęliśmy razem na starcie.
Pogoda
Dzisiejsza Dycha była pierwszą dychą z deszczem. Nie była to ulewa, ale deszcz spowodował trochę utrudnień. Temperatura też odrobinę zbyt niska, bo około 14º w deszczu to nie jest optimum do biegania.
Trasa
Nowa trasa, która nie zapowiadała możliwości bicia życiówek. Ale myślę, że przypadła biegaczom do gustu, bo była wymagająca i ciekawa. Każdy kilometr tej trasy mam zbiegany w obie strony.
Chyba pierwszy bieg, w którym ustawiłem się na starcie w tym miejscu w którym powinienem. Start, co prawda był trochę ciasny, a biegaczy było naprawdę dużo, ale dość szybko się rozluźniło, bo już na al. Unii Lubelskiej. Tu biegliśmy jeszcze z Bartkiem, a tempo jakie utrzymywaliśmy na średnim poziomie 4’24″/km było szybkie, może nawet zbyt szybkie. Takie tempo utrzymałem przez cały fragment trasy, który prowadził ścieżką rowerową aż do morderczego podbiegu na ulicę Filaretów. To w tym miejscu większość biegaczy zostawiła najwięcej sił. Potem zbieg w kierunku ulicy Głębokiej, gdzie uciekła mi grupka biegaczy, która holowała mnie przez ostatni kilometr, część z nich dogoniłem na następnym podbiegu na ulicy Sowińskiego. Tuż po tym podbiegu zacząłem swój finisz. Koniec 8 km to moment, w którym zdołałem przyspieszyć do 4’10″/km, a chwilowo nawet poniżej 4’00″/km! Dwa podbiegi i 8 km nie zabrały mi tyle sił ile się spodziewałem. Ostatni kilometr to bieg starówką po mokrym bruku. Było bardzo ślisko, a przechodnie nie ułatwiali nam zadania wychodzą bez patrzenia na trasę. Ostatnie metry to podbieg pod wejście do Zamku Lubelskiego, próbowałem jeszcze bardziej przyspieszyć, ale stopy się ślizgały i nie chciałem ryzykować kontuzji na tydzień przed maratonem.
Wynik
Wynik, który planowałem to okolice 45’00” i to założenie wykonałem w 100%. Jak na trudność trasy, warunki atmosferyczne i tryb oszczędzający energię to wynik jest bardzo zadowalający.
Czas Brutto: 45’06”
Czas Netto: 44’33”
Miejsce w kat. Open: 191
Miejsce w kat. M30: 68
Oficjalne wyniki do pobrania Tutaj.
Wrażenia
Mogę napisać i to szczerze, że trasa przygotowana solidnie, chociaż start i ten odcinek po deptaku i starówce mógłby być lepiej zabezpieczony. To jedyne zgrzyty, których doświadczyłem. W końcu mogę też napisać, że sprwa z samochodami została rozwiązana jak należy. Odcinakmi, które wiodły ulicami nie poruszały się samochody jak w poprzednich biegach i czułem się pod tym względem bezpieczny. Za to duży plus.
A Wy dzisiaj gdzieś biegaliście? Jakieś dobre wyniki?
Obawiałem się tej trasy strasznie (podbiegi), ale ogólnie nie było wcale tak źle. Minusem na pewno to o czym napisałeś – średnie zabezpieczenie trasy na Starym Mieście i przy mecie – podobnie zresztą było podczas Czwartej Dychy nad Zalewem w tamtym sezonie. Na zbiegu po starcie było bardzo ciasno, w zasadzie w pewnej chwili musiałem się zatrzymać. Ale ogólnie – życiówka zrobiona, dobry bieg mimo deszczu 🙂
Gratuluję życiówki mimo trudnych warunków.