Druga dycha do Maratonu to był ostatni start w tym roku. Oczekiwania były małe, bo forma była daleka od optimum. Dycha numer 26 na 26.
.pogoda
Pogoda jak to w listopadzie… około 4-5 stopni, wilgotno, ale bez deszczu i wiatru. Początkowo wilgoć potęgowała odczucie chłodu i miałem przebłysk, żeby biec w bluzie… całe szczęście mi przeszło i bluza została w samochodzie.
.trasa

Nowa trasa okazała się bardziej wymagająca niż na początku myślałem. Pierwsza połowa trasy prawie cały czas lekko pod górę z jednym solidnym podbiegiem na koniec ul. Głębokiej, a druga część trasy była zdecydowanie szybsza ze sporym zbiegiem.
.bieg

Na starcie tradycyjnie ustawiłem się w strefie ’45 za pacemakerami na taki właśnie czas. Na starcie było nadzwyczaj luźno. Zaraz po rozpoczęciu biegu, bo już po 1 kilometrze okazało się, że bieg za tą grupą będzie dla mnie zbyt szybki. Pierwsze 2 kilometry to bieg w średnim tempie 4’25″/km, a to było za szybko. Grupa pobiegła, a ja chciałem utrzymać swój rytm biegu, który pozwoli mi na dotarcie do mety bez kryzysu. Na koniec ul. Głębokiej był największy podbieg na tej trasie, za którym trochę zwolniłem, ale dalej był to bieg w tempie poniżej 4’40″/km. Kolejne dwa kilometry al. Racławickimi były spokojne, ale czułem już lekkie zmęczenie. Na 8 kilometrze rozpoczął się zbieg ul. Lipową i tutaj tempo biegu lekko wzrosło, ale bez szaleństwa. Pojawił się lekki ból w stopie i nie chciałem przeszarżować. Spokojnie zmierzałem do mety kontrolując tempo biegu. Nie miałem, ani sił, ani chęci do ostrego finiszu.

Najważniejsze dla mnie było równo przebiec trasę biegu i to mi się udało. Obyło się bez kryzysu jak w pierwszym biegu w tym cyklu Dych.
.wynik
Początkowo zakładałem wynik w okolicach 46′ i to był cel zważywszy na przeziębienie, które dopiero przechodziło. Wynik minutę słabszy wcale mnie nie rozczarował. Był lepszy niż ten w Pierwszej Dysze do Maratonu, a to już dobry znak 🙂
Czas Brutto: 47’31”
Czas Netto: 47’09”
Miejsce w kat. Open: 321
Miejsce w kat. M30: 125
Oficjalne wyniki znajdziecie tutaj.
.wrażenia
Trasa bardzo mi się podobała. Bieg był spokojny bez szarpania, a wynik na mecie zadowalający.
Mam nadzieje, że ból stopy szybko minie, a nie jest to zapowiedź jakiejś kontuzji i wrócę do regularnego biegania.
MyLittleAnt też startowała. W biegu Przez metry po kilometry, ale jej bieg nie był udany. Wszystko przez lekki kryzys przed startem, ale na mecie była radość z medalu i z kolejnego startu. Na wiosnę będzie dużo lepiej.
Zakończenie startowe roku w sumie wypadło całkiem dobrze.
Jedna odpowiedź do “Druga Dycha do Maratonu – 7 Sezon”
[…] Druga Dycha do Maratonu – 7 Sezon […]